...
Komentarze: 4
Więc tak, Ago droga, co robię? Zapijam się próbując bezowocnie odzyskać mojego Najukochańszego Myszka, w wolnych od tego chwilach usiłuję nadrobić 0,5 roku obijania się : ... słowem -> nie robiąc nic nie mam na nic czasu...
W sprawie opisu:
<fizyczny> - może po prostu podsumuję istna niekobieca fleja
17(3)0 -> zawsze kłócimy się z niejakim Robertem i z ojcem mojego Najukochańszego o te 3 cm - nscy faceci mają obsesję na tym punkcie i walczą o każdy cm, udawadniając przy tym, że żadna kobieta od nich wyższa być nie może.
50-52 kg, kiedyś udawało mi się osiągnąć magiczny pułap 55, ale to były czasy licealne, kiedy to wszyscy wpychali we mnie swoje śniadania, kiedy osiągam 49 uznaję to za stan krytyczny i zaczynam wpychać w siebie co tylko można. Tak czy inaczej, piwo znacznie ułatwia utrzymanie homeostazy ;).
Włosy i oczy koloru nijakiego -> jak to dzieje się w większości wypadków w Polsce - typowa uroda słowiańska, coś na pograniczu jasnego szatynu (chatain claire) i ciemnego blondu, zawsze zapuszczane i ścinane kiedy dochodzą do pasa na krótko. Teraz niestety znacznie zniszczone po trwałej ondulacji. Kolor oczu też typowo słowiański, a więc zmienny. Przybierają barwy zależnie otoczenia i naświetlenia, nie udało mi się jeszcze w życiu mieć oczu czarnych lub brózowych, całą gamę innych przeszłam.
Zresztą mam wadę wzroku -5,5 więc nic nie widzę i rzadko chodzę w okularach, więc co rusz nabijam sobie gdzieś sińce... i nie poznaję ludzi, choć nauczyłam się poznawać po wyglądzie plam przewijających się przed moimi oczyma.
budowa niezwykle koścista
twarz okrągła małej grzecznej dziewczynki z pękniętym naczynkiem na nosi (okrągła czerwona plama), wieczny pryszcz na brodzie (jak to ujęła moja siostra), choć tak naprawdę nie posiadałam ich w życiu zbyt wiele.
nogi krzywe, zresztą w 99% owłosione, nie chce mi się ich depilować ->dlatego nienawidzę spódnic
podwyższona temp ciała -> 37 st.
nigdy nie malowane łamliwe paznokcie, które po nocy w barze wyglądają jak u typowych pijaków, zresztą w ogóle rzadko się maluję - nie umiem
skóra sucha i nie zamierzam poświęcać jej zbytnio czasu, więc taka pozostanie
wystający maly brzuszek, który zazwyczaj jest na wierzchu , a więc wystawiony na widok publiczny
zęby -> z silnym nalotem, choć nadal białe, przyznam sie, że odkąd piję wieczorami, nie myję ich przed snem, co znacvznie przyspiesza proces żółknięcia
atrybuty kobiece, na tyle znikome, że nie warto poświęcać im większej uwagi
ruchy zbyt żwawe, wręcz nerwowe -> bardzo często zdarza mi się coś potrącać, bić itp. mam więc wyuczoną reakcję łapania rzeczy w locie. Ach ludzie zawsze powtarzają, ze powinnam mieć bardziej płynne ruchy i znacznie spokojniejsze.
<do powyższego trzeba by dodać, że mam manię bicia ludzi w brzuch, która ostatnimi czasy ograniczyła się do mojego Ukochanego, oraz manię zaczepiania innych, siadania im na kolanach, głaskania po głowie, po twarzy - istna mała dziewczynka>
no i ubiór... ubieranie się, jest moją codzinną katuszą. Nie umiem dobierać ubrań, nie umiem ich dostosować do warunków atmosferycznych, po prostu nie lubię i koniec. Typowy strój to: szerokie spodnie sztruksowe, lub płócienne (nienawidzę dzinsów), bluzka z krótkim rękawkiem na to nałożona koszula ojca <tj. XXL>. Odwieczne czarne buty kupione 3 lata temu, choć super buty kupiłam (zrobiłam wielki wysiłek i w zeszłym roku poszłam dwa razy na zakupy) sobie w lecie... nieodłączna bordowa torba i płaszcz wiecznie uświniony psimi kudłami, ludzie próbowali kiedyś zmuszać mnie do zapinania kurtek, noszenia czapek lub szalików... teraz już się tylko dziwią, kiedy mięknę i owe rzeczy robię.
<psychiczny - z tym będzie ciężej>
ostra skłonność do krytyki
zapędy dyktatorskie, jeśli ja coś robię, wszyscy muszą ze mną współdziałać, albo tez zniknąć mi z oczu
brak logiczności, ja zawsze mam rację i dowodzę ją, w najgłupszy sposób. Zresztą moje działania nigdy nie są logiczne... kto zdrowy na umyśle poświęcałby 80% czasu na odzyskiwanie kogoś kto po prostu odrzucił tą osobę. Albo kto namiętnie gnębiłby każdego zachowując się jak dziecko <ale daj mi, daj mi, daj mi, proszę proszę, daj, daj....> czasami godzinami
zupełny brak wyczucia konwenansów społecznych <tylko jedno wiem WINO pije sie W KIELISZKACH a nie w szklankach!!!> na tym się kończy, ulubioną grą moją, jest patrzenie w oczy pasażerom, dopóki nie spuszczą wzroku. Śmieję się trzy razy głośniej niż wypada (jak zwykły to robić gimnazjalistki), gadam głośno, zaczepiam ludzi nieznajomych, dzięki czemu znam dużo osób z mojej uczelni. NIe zawiązuje głębszych przyjaźni, a jeśli tak, strasznie się przywiązuję i są to przyjaźnie mimo wszystko, niezależnie od tego gdzie i co robi dana istota. Po prostu przyjaźń typowo Chińska, mam koleżankę, którą widuję raz lub dwa razy do roku, a zawsze czuję sie z nią świetnię - nienawidzę pisać listów, więc nie piszę! Za dużo gadam. Zresztą zupełnie nie obchodzi mnie co o mnie myśli druga osoba, dopóki akceptuje mnie, jest ok.
zagubienie w życiu i świecie - moją podporą jest zumełnie amoralny Paweł, który udowodni wszystko, nawet to że narkotyki nie uzależnają i działają pozytywnie na życie ludzkie (w sumie jesteśmy oboje równie uparci) - nie dążę do nikąd, niczego nie pragnę, niczego nie lubię <zbyt często zdażało mi się przeprowadzać, zeby z czymkolwiek się wiązać, utożsamiać, lubię to co lubi dana grupa, pięć minut później mogę zmienić grupę i upodobania, nigdy jednak nie krytykuję czyjegoś gustu, każdy żyje tym co kocha i kżdy ma do tego prawo>
widzę wady ludzi na pierwszy rzut oka, później dopiero widzę zalety - to bardzo zła cecha
mam radarek umożliwający wyczucie tego co w danej chwili robi Paweł :)))))), czasami zdaje mi się, że mogę niektóre rzeczy wyczuć zanim się zdarzą - to bardzo pozytywna rzecz
jestem zgryźliwa i cięta, ludzie lubią mnie mimo to - zresztą a propos ludzi, unikam tych którzy mnie dołują
skaczę biegam i latam - to nadal żwawość ale wynikająca z pogodności, nic nie jest w sumie w stanie załąmać mnie doszczętnie nic! Choć mam tendencję do przeżywania co pewien czas depresji - z niczym konkretnym nie związanych.
jestem typowym pedantem - jeśli coś nie może być doskonałe i super czyste, niech żyje własnym życiem. Kiedy biorę się raz na pół roku za porządek, spędzam na tym kilka dni, trzymam go dopóki jakiś intruz nie zniszczy dzieła, po czym poddaję się
zresztą mam ostrą tendencje do poddawania się po pierwszej nieudanej próbie
powyższe i flejstwo wynika z mojego lenistwa, które jest bardzo bardzo głęboko zakożenione
uznaję trzy wartości, które są niepodważalne i jako tako determinują mnie - Bóg jako Bóg (a nie religia) rodzina i przyjaźń. Ogólnie pochodzę z wileodzietnej rodziny (4 rodzeństwa i pies ;) ) katolickiej
jako że studiuję psychologię stosunków międzykulturowych, próbuje usilnie wyuzbyć się wszelkich uprzedzeń klasowych rasowych czy jakichkolwiek innych!!! (o czym gadaliśmy wczoraj ;) )
Łączę w sobie całą masę sprzeczności jestem pozytywnie nastawioną do życia skrajną pesymistką, (ja uważam że realistką, ale nichże się potnę, jeśli ktoś mi przyzna rację), doskonale wiedząca czego się od niej oczekuje i czego sama pragnie, a postępującą jakby tego nie wiedziała, mam niską samoocenę, a jednak zawsze uznaję że mam całkowitą rację, ogólnie mój były chłopak jeden powiedział "Zosiu, ty doskonale wiesz jak powinnaś postępować, a zachowujesz się tak jakbyś robiła na złość wszystkim a szczególnie sobie!" i tak jest
jestem w oczach wielu ludzi niezrównoważona
zakochuję się na umór i nigdy w gruncie rzeczy się nie odkochuję (co jest bardzo zabawne), jestem zazdrosna o każdego mojego kumpla, bardzo ciężko przychodzi mi zaakceptowanie ich toważyszek...
uważam że cały świat zmieni się kiedy skończę 25 lat, teraz zaś czas się wyszumieć to cała ja... może tu być wiele pierdół, ale tak już jest, postrzegam życie jednodniowo, to co dzieje się dziś determinuje mój dzisiejszy humor :
ach jkeszcze jedno i pozytywne Uwielbiam dzieci.
wiesz, mniej wiecej tak chyba sobie ciebie wyobrażałam... ;)
Dodaj komentarz